Przejdź do treści
Przejdź do stopki

To był taki piękny kotek...

Treść

Wczoraj Stanisław Weiss - powiatowy inspektor sanitarny w Bochni, skierował do tarnowskiego punktu szczepień aż 18 osób, które miały kontakt z pochodzącym zza wschodniej granicy kotkiem. Zwierzę było wyjątkowo piękne (stąd tylu nim zainteresowanych), lecz chorowało na wściekliznę...
Historia zaczęła się niewinnie. Do restauracji "U Jacka" przy trasie K4 przyjechali obcokrajowcy, prawdopodobnie Ukraińcy, którzy zaoferowali właścicielowi lokalu oryginalnego kotka. Transakcja doszła do skutku i wkrótce kot stał się prezentem dla dziewczyny syna właściciela restauracji. Matka obdarowanej poradziła córce udanie się do lekarza weterynarii w celu odrobaczenia zwierzęcia niewiadomego pochodzenia. Weterynarz uznał, że kot jest chory, zrobił mu więc zastrzyk. Niewdzięczne zwierzę ugryzło jednak próbującego mu pomóc mężczyznę, a także skaleczyło jego syna, który również jest praktykującym lekarzem weterynarii. W piątek stan zdrowia kotka się pogorszył, a ponieważ leczący go dotąd lekarze byli nieosiągalni, właścicielka zwierzątka udała się do lecznicy w Brzesku. Tam postanowiono już zostawić je na obserwację. Była to bardzo trafna decyzja, gdyż wkrótce, mimo prowadzonej kuracji, kot zdechł, a specjalistyczne laboratoriom w Nowym Sączu stwierdziło u niego wściekliznę.

Obecnie szczepieniom muszą się poddać wszystkie osoby (jest ich 18 w tym trzech lekarzy), które miały bezpośredni kontakt z chorym zwierzęciem. Dawniej szczepiono tylko osoby pogryzione lub polizane przez wściekłe psy, koty lub lisy. Obecnie profilaktyczne leczenie stosuje się nawet u tych, którzy zakażone zwierzę tylko pogłaskali gołą rękę. Szczepienia nie są już jednak słynną z komunikatów radiowych "serią bolesnych zastrzyków" w powłoki brzuszne. Obecnie używane szczepionki wstrzykiwane są w rękę. Kłopotliwe jest natomiast to, że na zastrzyki trzeba pięciokrotnie jeędzić do Tarnowa w cyklu 0, 3, 7, 14 i 30 dni. Punkt na ul. Szpitalnej czynny jest jednak całą dobę, a iniekcje są bezpłatne.

Dr n. wet. Franciszek Surma, powiatowy lekarz weterynarii w Bochni, wyjaśnia, że na zakażenie wirusem wścieklizny wrażliwi są ludzie i wszystkie ssaki, a także ptaki. Obecnie za główne ęródło zakażenia uważa się zwierzęta leśne: lisy, borsuki, wiewiórki, ale także drobne gryzonie, jak: myszy, nornice, chomiki. Ze zwierząt domowych największą groębę przenoszenia wścieklizny (także na człowieka) stanowią właśnie koty, które szczepieniom ochronnym poddawane są sporadycznie. U psów, wskutek masowych szczepień zapobiegawczych, wścieklizna występuje stosunkowo rzadko. Rezerwuarem wirusa wścieklizny są drobne leśne i polne gryzonie, u których wścieklizna przebiega bezobjawowo. Człowiek zakaża się wścieklizną najczęściej na skutek pogryzienia lub zadrapania przez chore zwierzę, w którego ślinie znajdują się wirusy. Możliwe jest także zakażenie drogą powietrzną. Stwierdzano je np. u ludzi przebywających w grotach, w których gnieędziły się chore nietoperze. Niebezpieczne dla człowieka jest także dotykanie gołymi rękami chorych zwierząt lub zwłok zwierzęcych. Wirusy mogą się znajdować na sierści zwierzęcia i przedostać do organizmu człowieka nawet przez drobne rany i uszkodzenia naskórka.

Objawy choroby i jej przebieg u wszystkich gatunków zwierząt są podobne. W przebiegu postaci najpierw jest okres: zwiastunowy, melancholii (zwierzęta płochliwe garną się do ludzi, a ufne człowiekowi stają się lękliwe, przestają jeść i pić), podniecenia, maniakalny (psy mają wystraszone spojrzenie i rozszerzone ęrenice, stają się agresywne, pojawia się ślinotok, zanika respekt przed naturalnymi wrogami), porażenia (niepokój i agresja przechodzą w wyczerpanie, występują podrażnienia gardła, krtani, żuchwy, kończyn i ogona, dochodzi do śmierci zwierzęcia). W przebiegu postaci cichej wścieklizny brak okresu podniecenia, po okresie zwiastunowym następuje okres porażenny, bez pobudzeń i agresywności. Psy i koty z cichą wścieklizną są spokojne, nie jedzą ani nie piją.

- "Na szczęście okres inkubacji wścieklizny u człowieka wynosi od jednego do kilku miesięcy, a nawet powyżej roku. Jest to bardzo korzystne, daje bowiem czas na podjęcie szczepień interwencyjnych" - zauważa weterynarz. Dodać jeszcze należy, że wścieklizna u ludzi i zwierząt jest chorobą nieuleczalną i śmiertelną, a jedyną skuteczną metodą walki z nią są szczepienia ochronne. W Polsce obowiązkowi szczepienia podlegają tylko psy powyżej trzeciego miesiąca życia. Lekarz apeluje jednak, by także koty, mimo iż nie podlegają obowiązkowi szczepienia, także im poddawać. Kot jest bardzo wrażliwy na zakażenie wścieklizną, a przebiegać ona może u niego jako cicha postać choroby, co sprawia, że staje się on szczególnie niebezpieczny w wypadkach zagrożenia wścieklizną. Na terenie samej Bochni ochronne szczepienia zwierząt wykonywane są w pięciu prywatnych lecznicach - gabinetach weterynaryjnych.

Ostatnio wścieklizna omijała powiat bocheński. Poprzedni przypadek był w ubiegłym roku. Najgorzej było w latach 2000 - 2001 gdy masowo (łącznie kilkadziesiąt przypadków) wykrywano wściekliznę u lisów. Zdarzały się także pojedyncze, chore psy, koty i kuny. Ogniska wścieklizny występowały nawet na terenie samej Bochni, w której do dzisiaj nie ma ani schroniska dla zwierząt, ani osoby odpowiedzialnej za wyłapywanie bezpańskich psów i kotów, brak nawet odpowiedniego pojazdu do przewozu zwierząt do najbliższego schroniska w Krakowie.


Źródło Dziennik Polski

Autor: adax