Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Sprawiedliwy wśród Narodów Świata"

Treść

Shewach Weiss, ambasador Izraela w Polsce, przyjechał we wtorek specjalnie do Bochni, by potomkom Stanisława Fischera (1897 - 1967) wręczyć medal "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". Tytuł ten wybitnemu bochnianinowi przyznał 10 marca bieżącego roku Instytut Pamięci Narodowej Yad Vashem w Jerozolimie. Uczynił to na wniosek Uszera Weinfelda, pochodzącego z Bochni emerytowanego profesora medycyny na Uniwersytecie w Geöteborgu, mieszkającego obecnie w Jerozolimie.
Nim Wanda Kobielowa - córka wyróżnionego i Janina Kęsek - jego wnuczka, odebrały medal i towarzyszące mu dokumenty, głos zabrały tylko trzy osoby. Pierwszy mówił Jan Flasza, obecny dyrektor muzeum, które St. Fischer założył. Przedstawiał jego iście renesansowe zainteresowania oraz talenty. Był przecież wybitnym nauczycielem gimnazjalnym, znakomicie rysował, jako jeden z pierwszych wnikliwie badał i popularyzował (liczne publikacje) dzieje Bochni, kolekcjonował dzieła sztuki i pamiątki regionalne, które stały się zaczątkiem muzeum... J. Flasza zwrócił więc uwagę, że tytuł nadany przez Yad Vashem stanowi wspaniałe dopełnienie sylwetki tego człowieka, któremu jego liczne pasje i obowiązki nie przesłoniły człowieczeństwa. Ryzykował swoim życiem, by pomóc przeżyć młodemu Żydowi. Historyk Stanisław M. Jankowski mówił krótko i konkretnie o mieszaninie dumy i wstydu, jaka powstaje podczas badania stosunków polsko - żydowskich w czasie wojny. Przytaczał dane potwierdzane przez historyków z Izraela mówiące, że około 100 tysięcy Żydów przeżyło wojnę dzięki pomocy Polaków, a 900 z nich straciło z tego powodu życie. Jednocześnie były sytuacje zupełnie odwrotne, byli szmalcownicy i było Jedwabne... Shewach Weiss, który sam podczas wojny był ukrywany, mówił więcej o postawach godnych naśladowania i pochwały. Tym bardziej, że na sali, wśród publiczności, siedział nie tylko uratowany przez Fischera Uszer Weinfeld, lecz także Aleksander Gutfreud, któremu jako dziecku udało się przeżyć likwidację bocheńskiego getta.

Iwona Zawidzka pracująca w Muzeum im. Stanisława Fischera dokładnie zbadała ryzykowne działania patrona swej placówki: - "Gdy Uszer Weinfeld musiał opuścić getto w Wielkanoc 1943 roku, swoje kroki skierował do domu Stanisława Fischera, gdzie mógł liczyć na pomoc. Tam spotkał się z członkiem ŻOB-u, Hilelem Wodzisławskim z Wiśnicza oraz przebrał się przed wyruszeniem z Hilkiem do lasu. Fischer nigdy o nic nie pytał, choć zdawał sobie sprawę, że dzieją się rzeczy niezgodne z prawem okupacyjnym, za które, w razie wpadki, płaciło się najwyższą cenę. Zaoferował nawet Uszerowi ukrycie się w krakowskim klasztorze księży Jezuitów. (...) Gesty Fischera, pełne przychylności, serdeczności i odwagi sprawiły, że Uszer Weinfeld, mając świadomość swego sieroctwa, bezdomności, doznając lęku o przyszłość, czuł się zapewne mniej samotny, podczas ukrywania się w bunkrach przez kilkanaście miesięcy. Nie bez znaczenia dla unieruchomionego w ukryciu Uszera był również fakt, że mógł korzystać z księgozbioru Fischera, który dzięki pośrednictwu Bronka Przybyłki, systematycznie pożyczał Uszerowi wielkie dzieła kultury europejskiej."


Źródło Dziennik Polski

Autor: adax