Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prokuratura okłamała komisję?

Treść

Jan Rokita i Zbigniew Ziobro uważają, że sejmowa komisja śledcza została okłamana przez prokuraturę w kwestii planu śledztwa w sprawie Rywina. Szefostwo prokuratury odpierało zarzuty i oceniło, że posłowie Ziobro i Rokita manipulują opinią publiczną.


Zbigniew Ziobro/TVN24

Czwartkowa konferencja posłów PiS i PO, na której przedstawili oni pytania, jakie chcieli zadać prokuratorom, została zwołana po tym, jak komisja śledcza badająca aferę Rywina odrzuciła w środę głosami m.in. SLD i UP wniosek o przesłuchanie szefa Prokuratury Apelacyjnej Zygmunta Kapusty i Prokuratora Krajowego Karola Napierskiego.

Rokita i Ziobro chcieliby spytać prokuratorów m.in. o zmianę treści zarzutów stawianych Lwu Rywinowi. Kilka pytań dotyczy też planu śledztwa w sprawie Rywina.

Posłowie PiS i PO powiedzieli, że w dostarczonych komisji śledczej aktach podręcznych śledztwa znalazł się dokument zawierający plan śledztwa, noszący datę 8 kwietnia 2003 r. Obaj wykluczyli pomyłkę w dacie.

Rokita i Ziobro stawiają więc pytanie, dlaczego przedstawicielka prokuratury w lutym 2003 r. oświadczyła publicznie, że istnieje plan śledztwa, a 5 marca członkowie komisji śledczej usłyszeli to samo na spotkaniu w prokuraturze.

"Dziś wiemy, że nas okłamano. Wtedy, 5 marca, w żywe oczy szefowie prokuratury, instytucji, która jest odpowiedzialna za praworządność w Polsce, okłamywali - z uśmiechem na twarzy - przewodniczącego komisji śledczej i członków komisji" - oświadczył Rokita.

Posłowie chcą również wiedzieć, dlaczego plan śledztwa sporządzony w kwietniu pomijał badanie hipotezy nadużycia władzy przez Leszka Millera (chodzi o niezawiadomienie prokuratury przez premiera o podejrzeniu popełnienia przestępstwa) oraz przez ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka (chodzi o nieuruchomienie przez niego w momencie uzyskania wiedzy o przestępstwie jesienią 2002 r. czynności prokuratorskich).

Kolejną rzeczą, o którą Rokita i Ziobro chcieliby spytać prokuratorów, to jakie zdarzenia w śledztwie skłoniły prokuraturę do zmiany 27 maja 2003 r. treści zarzutu stawianego Lwu Rywinowi i dlaczego komisji nie przekazano uzasadnienia tej zmiany.

Jak powiedział Rokita, w postanowieniu z 27 maja prokuratura uznała, że Rywin podjął się pośrednictwa korupcyjnego na rzecz spółki Agora, podczas gdy pierwotnie mowa była o pośrednictwie na rzecz prywatnych nadawców. "Co innego na rzecz grupy, a co innego na rzecz jednej spółki" - zauważył Rokita.

Ponadto w tym postanowieniu - jak relacjonował - prokuratura uznała, że Rywin powoływał się na "wpływy w instytucjach państwowych", a nie jak wcześniej - "w kręgach rządowych i parlamentarnych". W ten sposób - zdaniem Rokity - wyeliminowana została hipoteza, że Rywin żądał łapówki na rzecz SLD.

Natomiast prokuratorzy na czwartkowej konferencji, zwołanej wkrótce po tym jak Rokita i Ziobro przedstawili swoje pytania, odrzucali kolejne zarzuty posłów PO i PiS.

Prokurator Krajowy Karol Napierski mówił o ich wypowiedziach m.in.: "Jak można być tak ślepym"; "Jak dalece przemawia przez nich zła wola, żeby tak manipulować opinią publiczną"; "Ich postępowanie świadczy o tym, że polityka zabija w człowieku prawnika". Wyrażał też nadzieję, że obaj nigdy nie będą mieli nic wspólnego z prokuraturą, bo tylko jej zaszkodzą. Padały słowa o "skrajnym dyletanctwie" posłów i ich "pysze dla własnych działań" oraz zarzuty ignorancji co do procedur prokuratorskich.

"Komisja, a tym bardziej jej poszczególni członkowie, nie ma prawa nadzorować śledztwa prokuratury: nadzór taki sprawuje sąd, orzekając o winie lub niewinności; próba takiej oceny jest nadużyciem władzy, poplątaniem kompetencji i manipulacją polityczną" - powiedział zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik. "Obowiązuje trójpodział władz" - dodał.

"Zarzut okłamania komisji przez prokuraturę nie zna precedensu" - oświadczyła rzeczniczka Prokuratury Krajowej Małgorzata Wilkosz- Śliwa.

Odrzucano zarzuty posłów o to, że prokuratura rzekomo wyeliminowała z opisu zarzutu wobec Rywina działanie na korzyść SLD i pod tym kątem zmieniła treść zarzutu wobec niego, o czym nie poinformowała komisji

"To nieprawda" - powiedział Napierski. Wyjaśnił, że w pierwszym postanowieniu o zarzucie wobec Rywina ze stycznia tego roku użyto nie występującego w kodeksie karnym zwrotu, że w swej propozycji wobec Agory miał się powoływać na "wpływy w kręgach rządowych i parlamentarnych". W maju słowa te zmieniono na zgodne z kodeksem "wpływy w instytucji państwowej". W akcie oskarżenia jest zaś zwrot, że Rywin żądał wpłaty 17,5 mln dolarów "na fundusz SLD".

Nikt nikogo nie oszukał - zapewniał Olejnik. Dodał, że już długo przed 8 kwietnia istniały pomocne w śledztwie notatki prowadzącej je prok. Anny Baranowskiej, które prokuratura poleciła jej rozszerzyć i uzupełnić, co zaowocowało planem z 8 kwietnia. "Najważniejszy plan śledztwa prokurator ma w głowie" - wtórował mu Napierski.

Komisja śledcza otrzyma wraz z aktami nadzoru Prokuratury Krajowej "plan czynności śledczych" w sprawie Rywina - zapowiedział Napierski. Prokuratorzy podkreślali, że "plan czynności śledczych" nie jest tożsamy z planem śledztwa.

Napierski zapewnił, że "nikt tu niczego pod sukno nie chował", nawiązując do nieprzekazania tego planu komisji. Dodał, że Prokuratura Apelacyjna w Warszawie nie przekazała tego planu, bo wówczas nie miała go w swoich aktach podręcznych.

Z kolei według szefa komisji śledczej Tomasza Nałęcza (UP), z tego, że dwóch członków komisji weszło na "ścieżkę wojenną", cieszy się Rywin. "Komisja śledcza i prokuratura powinny być jak dwa ostre miecze wymierzone w pierś Lwa Rywina i innych osób winnych propozycji korupcyjnej. Gdy te dwa miecze zwracają się przeciwko sobie, to osobą, która się z tego cieszy jest Lew Rywin" - powiedział.

Jeśli to miały być te fundamentalne pytania, to można powiedzieć, że góra urodziła mysz - tak ogłoszony zbiór pytań ocenił natomiast wiceszef komisji śledczej Bogdan Lewandowski (SLD). Jak powiedział, może jedynie przypuszczać, że u podstaw wystąpienia Rokity i Ziobry kryją się "jakieś cele polityczne".

W czwartek komisja śledcza przesłuchała byłą wicedyrektor Departamentu Legislacyjnego w Rządowym Centrum Legislacji Ewę Gościcką. Jej przesłuchanie odbyło się bez udziału dziennikarzy, ale został im udostępniony protokół z zeznań. Dotyczyły one głównie sprawy spotkania z 25 marca ub.r. w RCL.

Gościcka powiedziała, że nie ma wątpliwości co do prawdomówności Bożeny Szumielewicz z RCL. Zeznała też, że nie pamięta rozmowy z Szumielewicz o zniknięciu słów "lub czasopisma" z projektu ustawy o mediach.

Według Szumielewicz, 25 marca ub. r. podczas wspólnego czytania projektu w RCL stało się jasne, że znikły zeń słowa "lub czasopisma". Jej zdaniem, Tomasz Łopacki, który reprezentował departament prawno-legislacyjny Ministerstwa Kultury i Janina Sokołowska - dyrektor departamentu prawnego KRRiT zapewnili ją na spotkaniu, że brak tych wyrazów jest zgodny z ustaleniami rządu.

Autor: Krzyś Świątek